Pływali z HORNem jak byli młodzi. Dziś, często, pływają ich dzieci. Poznaj opinie rodziców i relacje uczestników rejsów żeglarskich.
Opinie rodziców uczestników obozów
Firmę HORN raz jej założyciela i właściciela – Pana Piotra Klajdę znam od ponad 15 lat. Jako sympatyk żeglarstwa, miałam przyjemność uczestniczyć w jednym z pierwszych rejsów HORN-u po Mazurach. Było to w 1992 r. Odwiedzałam HORN także w kolejnych latach. Z racji tego, że jestem w podobnym wieku jak pan Piotr, oceniałam to „przedsięwzięcie” nie jako potencjalny uczestnik rejsu i kursant, ale jako przyszła mama. Wtedy już pomyślałam, jak byłoby wspaniale, gdyby moje dzieci chciały żeglować z HORN-em. Od początku byłam zafascynowana atmosferą, jaka towarzyszyła tym obozom. Młodzież oraz dzieci musiały być otwarte na wzajemną pomoc i współpracę oraz darzyć się szacunkiem. Wszyscy wspólnie klarowali jacht, przygotowywali posiłki, dbali o porządek, uczestniczyli w rejsach oraz całym życiu żeglarskim. Tworzyło to wspaniałą rodzinną atmosferę. Dzisiaj mam dwójkę wspaniałych dzieciaków: córkę (13 lat) oraz syna (10 lat). Córka uczestniczyła już w pięciu rejsach, a syn w dwóch. Moim dzieciom tak się podobają te obozy, że każdego roku ściągają na nie swoich przyjaciół ze szkoły. Z racji tego, że zarówno Piotr Klajda, jak i sternicy pozostałych jachtów m.in. P. Zygmunt, P. Tomek, P. Krzysztof, P. Maciek są osobami o wysokiej kulturze osobistej, to wzajemnego szacunku i właściwej postawy, wymagają również od swoich załóg. Na HORN-ie nie może być niegrzecznych wyzwisk, dokuczania kolegom, alkoholu, papierosów oraz lenistwa. Młodzież odstająca od tych standardów sama się eliminuje, bo albo rezygnuje, albo jest proszona o opuszczenie obozu. Kadra dba o wszystkich uczestników obozu. P. Piotr zawsze bierze na swój jacht najmłodszych, aby osobiście ojcowskim okiem dopilnować bezpieczeństwa i zdrowia małych żeglarzy. Kiedy mój synek podczas pierwszego rejsu przeziębił się, P. Piotr aplikował mu lekarstwa i usypiał, jak prawdziwy rodzic. Nad zdrowiem uczestników rejsu czuwa również wykwalifikowany personel medyczny. Obozy HORN-u, to dobra szkoła życia. Uczą dużej samodzielności, zaangażowania w pracę i odpowiedzialności za siebie i innych. Wszyscy uczestnicy czują się ważni, docenieni, mają szansę wykazać się w różnych dyscyplinach sportu oraz zdobyć nagrody. HORN to fantastyczny pomysł na ciekawe wakacje dla dzieciaków i młodzieży, które podobnie jak my „połknęli bakcyla żeglarstwa”.
Katarzyna (mama)
Relacje uczestników rejsów
Moja przygoda z Hornem rozpoczęła się w 1997 roku, kiedy to po raz pierwszy pojechałem na obóz jako uczestnik. Atmosfera na obozie, jak i jego organizacja sprawiła, że przez następne 7 lat pływałem na co najmniej 1 rejs. W roku 2002 zdałem patent żeglarski, motorowodny oraz ratowniczy. Z żeglarstwem mam do czynienia od 7 roku życia. Mam za sobą m.in. rejsy na morzu. Doświadczenia z zakresu windsurfingu wyniosłem przede wszystkim z obozu Horn. W roku 2005 po skończeniu 18-ego roku życia oraz kursu wychowawcy, dostałem propozycje od Piotra Klajdy poprowadzenia jednej z załóg. Podjąłem się tego wyzwania, ponieważ chciałem kontynuować tradycję i przygodę z firmą Horn. Na obozie jestem wychowawcą, instruktorem żeglarstwa oraz windsurfingu. Za sprawą Piotra Klajdy posiadam wiedzę teoretyczną jak i praktyczną umiejętność pływania na desce windsurfingowej, dzięki czemu jestem w stanie uczyć dzieci młodzież. Rola kadry, w tym również moja, zmienia się w trakcie rejsu w zależności od potrzeb. Każdy z nas posiada umiejętności współpracy z dziećmi, uprawia różne sporty np. siatkówkę, koszykówkę, badminton, co pozwala nam bawić się, a przy okazji uczyć.
Krzysztof Kochanowski
Moja przygoda z Hornem rozpoczęła się w 1993 (miałem wtedy 12 lat) i myślę, że już się nie zakończy. Przez 5 lat z rzędu pływałem jako uczestnik, potem po krótkiej przerwie przez kolejne 5 lat jako sternik. Teraz chętnie co roku odwiedzam Horn w Pieczarkach jako jego miłośnik. Dwa lata temu przyjechałem sam, w zeszłym roku z dziewczyną, w tym roku przyjedziemy już jako narzeczeni :) Wyliczam te wszystkie fakty tak skrupulatnie, by potwierdzić słowa, które zamieszczone są w dziale „co nas wyróżnia” na tej stronie. Szczerze zawsze wszystkim polecałem i polecam obozy z Hornem. Zarażają zamiłowaniem do aktywnego wypoczynku w przyrodzie, uczą pięknych sportów jak żeglarstwo i windsurfing, uczą zaradności i gwarantują dobrą zabawę i dobry wypoczynek. Mam nadzieję, że Horn będzie jeszcze pływał bardzo długo, bo chciałbym, żeby właśnie tam moje (przyszłe) dzieci spędzały wakacje.
Mikołaj Ulatowski
Z Hornem związany jestem od zimy ’96 kiedy to pojechałem na pierwszy w swoim życiu obóz narciarski (wtedy Horn organizował jeszcze wyjazdy zimowe). Atmosfera była tak niesamowita, że do dziś co roku jeżdżę z Nimi na Mazury. Najpierw jako uczestnik, potem sternik, a teraz już jako przyjaciel (praca zawodowa nie pozwala na inną formę niestety). To właśnie na tych obozach zaszczepiono mi miłość do sportów (zarówno zimowych jak i letnich ), tam nauczyłem się grać na gitarze, poznałem wielu wspaniałych ludzi. I wiem jedno – jeśli tylko Horn będzie istniał gdy będę wysyłał swoje (przyszłe :p) dzieci na obozy, to z Hornem popłyną w pierwszej kolejności.
Maciek Pobudkiewicz
Horn – dla mnie to nie tylko firma która sprzedaje usługi turystycze. To kawałek dzieciństwa, który zawsze będę wspaniale wspominał. Tu pierwszy raz mając 10 czy 11 lat stanąłem na pokładzie żaglówki i rozpocząłem swoją przygodę z wiatrem. Na pewno nie żałuję ani minuty spędzonej na każdym z wielu obozów, na których byłem, a zdarzało mi się uczestniczyć w kilku rejsach w ciągu jednych wakacji. Szczerze polecam każdemu, kto czuje żeglarstwo i każdemu rodzicowi, który chciałby, żeby jego dziecko pokochało ten sport. No i oczywiście dochodzi jeszcze nauka windsurfingu. Tu też nie trzeba wiele mówić. Wystarczy zobaczyć zdjęcia w galerii i dodać, że kadra podczas pobytu w Pieczarkach niemal bezustannie uczy każdego, kto jest w stanie zrozumieć, że windsurfing to wspaniała zabawa.
Wojtek Maślak